czwartek, 2 sierpnia 2012

My way...

Czy znacie tą piosenkę?


Za każdym razem jak jej słucham to się rozpływam... Te słowa są tak prawdziwe.

8 lat temu wyjechałam. Wyjechałam dlatego, że byłam ciekawa świata. Zawsze o tym marzyłam i w końcu pewnego dnia stało się. Z plecakiem w ręku zostawiłam za sobą dom- czyli moich ukochanych... A domem nie można nazwać każdego miejsca, w którym się mieszka. Na taki status trzeba zapracować. To sprawiło, że życie na obczyźnie nie było zawsze różowe, ale dużo mnie nauczyło i dzięki temu doświadczeniu potrafię docenić to co mam. Poznałam dużo ludzi, uczyłam się na własnych błędach i cieszę się z tego, że nie wszystko spadło mi prosto z nieba. Bo któż nauczy nas jak żyć jak nie my sami?

Wsłuchajcie się w tekst, jest piękny...
***

Pozdrawiam mocno!

xxx
M

1 komentarz:

  1. Ja od początku byłam zszokowana że domem mój mąż i moja teściowa nazywała kolejne wynajmowane domostwa.
    To nie był MÓJ dom. Tam zawsze ktos obcy mógł wej śc bez mojej zgody, tam zawsze ktos obcy mógł mi powiedziec-nie chce Cie wiecej w MOIM domu.
    Teraz mam swój dom, a zycie przewrotne uczy mnie że do to mój syn i moje serce-reszta sie znajdzie

    OdpowiedzUsuń